Polska administracja morska czeka na możliwość przeprowadzenia ponownej inspekcji na statku Ruslana. Jak informuje rzecznik Urzędu Morskiego w Gdyni, wątpliwości inspektorów wzbudził stan techniczny jednostki. Statek wczoraj zboczył z toru, przez co doszło do niebezpiecznej sytuacji – omal nie wszedł na mieliznę, bardzo blisko plaży. Po badaniach okazało się, że część załogi była pijana.

Jak przekazała rzecznik Urzędu Morskiego w Gdyni Magdalena Kierzkowska, wątpliwości inspektorów wzbudził także stan techniczny jednostki - służby nie chcą jednak mówić o szczegółach. Wciąż czekają na sygnał od armatora zatrzymanego na kotwicowisku gdańskiego portu statku. Jeśli armator zgłosi gotowość, wtedy zostanie przeprowadzona ponowna inspekcja. W zależności od jej wyników statek może zostać zwolniony.

Statek zatrzymał się kilometr od plaży

Do niebezpiecznej sytuacji doszło w sobotę, około 4 nad ranem, statek płynący z Kłajpedy pod rosyjską banderą, zboczył z wyznaczonego toru wodnego i płynął prosto ku plaży Wyspy Sobieszewskiej.

Interweniujące służby długo nie miały kontaktu z załogą, statek zawrócił dopiero kilometr od gdańskiej plaży.

Kapitan jednostki i dwaj oficerowie byli pijani - badania wykazały u nich od promila do 1,5 promila alkoholu. "Inspektor Inspektorat Państwa Portu Urzędu Morskiego w Gdyni, w asyście funkcjonariuszy Straży Granicznej, przeprowadził inspekcję statku. Na jej podstawie wystawiono notę o zatrzymaniu jednostki. O sprawie powiadomiona została policja" - czytamy w komunikacie od rzecznik Urzędu Morskiego w Gdyni.

Funkcjonariusze Morskiego Oddziału Straży Granicznej i pracownicy Urzędu Morskiego przyznają, że nie pamiętają tak niebezpiecznej i nietypowej zarazem sytuacji. 

Opracowanie: